Weekend w weekend no i się zaczęło. Od zeszłego tygodnia przez najbliższe dwa miesiące co tydzień będę miała pracowite weekendy w moim kalendarzu startowym.
Zaczęłam od belgijskich klasyków, nie było najgorzej bo w niedziele zwycięstwo mojej klubowej koleżanki, a w sobotę co prawda trochę zostawionej skóry podczas dwukrotnej wywrotki na brukach ale noga sprawdzona co optymistycznie nastawia mnie na najbliższe klasyki bo już dziś przejechałam trasę sobotniego wyścigu otwierającego kobiecy World Tour- Strade Bianche.
Zaczęłam od belgijskich klasyków, nie było najgorzej bo w niedziele zwycięstwo mojej klubowej koleżanki, a w sobotę co prawda trochę zostawionej skóry podczas dwukrotnej wywrotki na brukach ale noga sprawdzona co optymistycznie nastawia mnie na najbliższe klasyki bo już dziś przejechałam trasę sobotniego wyścigu otwierającego kobiecy World Tour- Strade Bianche.
Jak w zeszłym roku, selektywne odcinki szutrowe dadzą się we znaki, poza tym zapowiadany jest deszcz no ale cóż cytryna jest gotowa i do boju. 🙂