Tour Down Under już za mną.
Był to pierwszy mój wyścig w tym sezonie i pierwszy wyścig z nową ekipą a zarazem pierwszy wyścig w Australii.
Nie ma co ukrywać nogi trochę piekły ale to normalne, jeszcze nie wykonywałam w tym roku specyficznych treningów,,na wysokich obrotach” to jak na taki czas i jazdę w moim wykonaniu jestem bardzo zadowolona. Na koncie ekipy dwa zwycięstwa i jedno drugie miejsce więc współpraca w grupie widać układa się bardzo dobrze 😉
Dzisiaj z Adelajdy udaliśmy się do Melbourne gdzie w czwartek czeka nas kryterium UCI, a 28 stycznia Cadel Evans Great Ocean Road Race, potem 24 godziny w powietrzu zmierzając w kierunku Włoch.
No cóż może nie będzie tam 46 stopni Celsjusza, ale z przyjemnością wrócę do jeszcze chłodnej Italii na kilka dni chociaż zapowiadają się bardzo pracowicie to jednak tam jest mój drugi dom. 😉