Czyli…hnnnm co tam u mnie…Tomek Wilk, który tworzy tę stronę… ciągle motywuje mnie do pisania, ale o czym mam pisać zastanawiam się ciągle.
O tym jak i dlaczego pojechałam ostatnią Flandrie możecie przeczytać na rowery.org…to o czym mam naskrobać….ok to zrobię jak podczas wyścigu.. .jest ciężko…ale się nie poddaje… zawalczę do końca
Po ostatnim wyścigu miałam, krótki czas odpoczynku…potem test wydolnościowy dosłownie 3 mocne treningi…a tu już piątek…a jutro rano lecę do Belgii by ścigać się w ardeńskich klasykach…
Prawdę mówiąc nie jest tak…że pojechałam dobrze Flandrie to czuję się pewna siebie… moja siostra i trener mentalny… ciągle ma wiele pracy…z moją głową…bo chyba największym moim przeciwnikiem jestem ja sama…ale co….trening…czyni mistrza…
Stanę na starcie zmotywowana i skoncentrowana by pojechać jak najlepiej…
kurde ale miałam napisać co u mnie…no cóż… 3 niespodziewane wizyty u dentysty zaliczone… poza tym spacery po Lucce..do której serdecznie zapraszam
wszystko to sprawiło że 12 dni we Włoszech zleciało w mgnieniu oka…a no i oczywiście planowanie kolejnych miesięcy.. .treningowo…wyścigowo…i organizacyjnie… uwielbiam moje kolarskie życie…ale dla niewtajemniczonych…nie jest ono łatwe i tylko przyjemne…. więc chyba w każdej chwili trzeba doceniać to co się ma…bo potem upssss….taka niezapowiedziana wizyta u dentysty