Sezon oficjalnie mogę uznać za zamknięty…
Był to bardzo trudny rok…pod względem fizycznym, dochodzenie do siebie po grudniowej operacji, parę kraks w sezonie…min. 19 szwów na ręce czy bliższe spotkanie z samochodem podczas jednego z treningu…
No i jak mogłam go zakończyć… kraksą w Madrycie…niby nic takiego, a okazało się dość uciążliwą kontuzją… której zaleczanie kończe właśnie teraz…
Od strony psychicznej…też nie było łatwo… dwa ciężkie przeżycia rodzinne sprawiły, że bardzo przewartościowałam moje życie i musiałam się zmierzyć z gorzką rzeczywistością…
No ale cóż…od innej strony uważam ten sezon za wartościowy czas… To, że mimo wszystko dałam radę i podążam za swoi marzeniami to mój życiowy sukces…
Dlatego z nadzieją i ogromną motywacją patrzę na nadchodzący okres…
Barwy Movistar Team’ u zamieniam na kolory również hiszpańskiej, nowej ekipy- Casa Dorada.
Projekt ten zapowiada się bardzo obiecująco i mówiąc szczerze nie mogę się doczekać, by przekonać się o tym na własnej skórze…
A co teraz….
Jestem w okresie roztrenowania…połączonego z fizjoterapią…
Właśnie lecę na rekonesans trasy Igrzysk Olimpijskich do Tokio, wraz z Kadrą Polki…
Potem powrót do kraju i tygodniowy pobyt w Wiśle, by jeszcze bardziej doładować akumulatory i wprowadzić się… do rozpoczynających się z początkiem listopada…treningów na serio
Wielkie dzięki mojej całej rodzinie za ten rok, w którym przeszliśmy wielki egzamin i wychodzimy z niego zwycięsko…. dziękuję mojej siostrze i trenerce mentalnej Beacie Kurdynowskiej, za to, że mimo swojej sytuacji mogła się skupić na pracy ze mną ( jesteś największą profesjonalistką w tej dziedzinie jaką znam
I dziękuję Tomkowi Wilkowi i jego narzeczonej Ninie, za wsparcie i za super doping na Mistrzostwach Świata w Yorkshire…Może nie były one zbyt udane w moim wykonaniu, ale kibiców miałam najlepszych
Pozdrawiam- Gosia.